DRUKOWANIE ZDJĘĆ W DOMU – 3 x TAK, 3 X NIE

Zdjęcia to bezsprzecznie najważniejsza część każdego albumu, ale też najbardziej pracochłonna, ponieważ najpierw trzeba takie zdjęcia zrobić, wybrać, nieco podrasować i wreszcie wydrukować. I to właśnie tutaj dla wielu zaczynają się dylematy – zainwestować w drukarkę i drukować zdjęcia w domu czy raczej zamawiać zdjęcia w fotolabie? Jako, że dosyć długo zlecałam druk a od jakiegoś czasu drukuję sama w domu i mogę się co nieco wypowiedzieć na temat obu metod, dziś postaram się więc przytoczyć Wam kilka około drukowych „za” i „przeciw”. 

Zacznijmy więc od problemów:

Problem nr 1. KOSZTY

Po pierwsze, jeśli zdecydujemy się na taką inwestycję sama drukarka może być dosyć droga. Jeśli znajdziecie jakąś ekstra okazję i drukarkę w markecie w super cenie w późniejszym czasie mogą Was jednak przerazić koszty eksploatacji takiego sprzętu bo może się okazać, że tusze do niej będą wynosić prawie tyle co zakup nowej.

Przed dokonaniem wyboru zatem warto prześledzić różne warianty i porównać kilka modeli. Gdy ja i mój mąż szukaliśmy idealnej drukarki dla nas jedną z najważniejszych wytycznych był dla nas koszt wydruku. Mieliśmy w głowie, że oprócz zwykłego biurowego użytku nasza drukarka prawdopodobnie będzie też używana do druku zdjęć (bo skoro już kupować to po co mam specjalnie zamawiać zdjęcia gdzie indziej?). Ostatecznie zdecydowaliśmy się na model, który w zakupie wcale nie był jakiś super tani ale za to koszt eksploatacji jest śmieszny, gdyż nasz model jest wyposażony w system do samodzielnego uzupełniania poziomu tuszu. Krótko mówiąc, jeśli tuszu zabraknie wystarczy dolać odpowiedni kolor z butelki natomiast przez niecały rok dosyć intensywnego drukowania nie zużyliśmy nawet ¼ tego co jest w pojemniku a spory zapas tuszów był w zestawie więc sądzę, że o zakup tuszu nie musimy się martwić przez kolejne 5 lat.

Problem nr 2. JAKOŚĆ

Jakość wydruku czasem może nie być zadowalająca, szczególnie jeśli chodzi o urządzenia z najniższej półki. Posiadałam kiedyś taką tanią drukarkę i oprócz tego, że chlipała tusz jak szalona na najwyższych ustawieniach wydruku, to jeszcze jakość pozostawiała wiele do życzenia. Skoro zdjęcia w albumie mają przetrwać próbę czasu to rozsądniej było drukować je gdzieś indziej. Wolałam uniknąć rozczarowania, że za kilka lat  po prostu wybledną albo stanie się z nimi coś innego, nie mówiąc już o tym, że znacznie taniej było wydrukować zdjęcia w fotolabie.

Problem nr 3. USTAWIENIA

Każda drukarka ma to do siebie, że drukuje trochę inaczej. Na początku może być nam ciężko wyczuć te ustawienia, na których nasz sprzęt będzie śmigał najlepiej. Dla przykładu moja nowa drukarka drukuje ciemniejsze zdjęcia. Co dokładnie mam na myśli? To samo zdjęcie wydrukowane w fotolabie i na mojej drukarce różni się tym, że z drukarki jest ciemniejsze. Szczerze mówiąc nie wiem co ma na to wpływ. Gdyby było to ustawienie monitora to zdjęcie z fotolabu też byłoby ciemniejsze. Musiałam się więc przyzwyczaić, że ona po prostu tak ma i teraz rozjaśniam zdjęcia do wydruku jeszcze bardziej. Natomiast kolory są bardzo naturalne co jest oczywiście na plus.

Oczywiście zalet też się kilka znajdzie, bo inaczej mój tekst nie miałby sensu:

Zaleta nr 1. WYGODA

Przy zamawianiu zdjęć opcje są dwie – albo robimy to przez Internet albo idziemy do stacjonarnego fotolabu. Jakoś wolę mieć kontrolę nad wszystkim więc przed zakupem drukarki u mnie zdecydowanie funkcjonowała opcja numer 2. A wiadomo – to już mała wyprawa bo trzeba zaplanować kiedy się ma czas aby to ogarnąć, myśleć czy nie będę czasem przechodzić obok podczas załatwiania czegoś innego żeby ogarnąć wszystko za jednym zamachem, itd. Dlatego też drukowanie w domu jest po prostu wygodne bo nie muszę niczego wcześniej planować. Gdy zdarzy się, że mam wolną chwilę, albo rano postanowię, że dzisiaj wybieram zdjęcia do albumu zwyczajnie siadam i to robię a efekty pracy mogę podziwiać już kilka chwil później. Jest to niesamowita niezależność bo jeśli zapragnę drukować o 3ciej nad ranem nikt mi tego nie zabroni  (no może oprócz męża, który mógłby zastanawiać się po co mi wydruki o tej porze). 

Zaleta nr 2. NIE TYLKO ZDJĘCIA

W Internecie aż roi się od darmowych dodatków i kart do Project Life (dużo takich dóbr znajdziecie na naszej grupie na Facebooku oraz dostaniecie w mailu jeśli jesteście zapisani do naszego Newslettera). Takie dodatki są niepowtarzalne a już na pewno niejednokrotnie potrafią uratować sytuację, gdy brakuje w naszych zbiorach karty w jakimś konkretnym odcieniu, w którym utrzymujemy całą stronę.

Ale karty i dodatki to nie wszystko. Ja od kilku miesięcy bardzo polubiłam się z edytorem tekstu i używając czcionki, która imituje maszynę do pisania drukuję sobie journaling do albumu. Wygląda to bardzo schludnie i elegancko więc jeśli ktoś ma problem z nadmiernym perfekcjoniznem i denerwuje go każda krzywa literka to takie rozwiązanie z pewnością przypadnie mu do gustu tak jak i mi.

Sprzedam Wam jeszcze jeden patent, a co! 

W Internecie znajdziecie też darmowe generatory stron w kratkę. Takie arkusze z pewnością Wam się przydadzą – ja nie wyobrażam sobie tworzenia własnych kart bez użycia krateczki, a wcześniej musiałam przerabiać karty, używając tych które miałam w swojej kolekcji.

Zaleta nr 3.  TAK JAK CHCESZ

Niewątpliwą zaletą drukowania w domu jest też to, że rozmiar zdjęć czy innych dodatków możemy dostosować do swoich indywidualnych potrzeb. Dzięki temu nie musimy trzymać się standardowych rozmiarów zdjęć jakie oferuje fotolab czy kombinować z kolażami jeśli chcemy wydrukować zdjęcia w mniejszym rozmiarze aby pasowały do mniejszych koszulek. 

Technika jaką osobiście stosuję od początku mojego albumowania jest banalnie prosta. Wystarczy po prostu wrzucić po kolei wszystkie zdjęcia do edytora tekstu w odpowiednich rozmiarach (takich, aby były powtarzalne w całym albumie – no wiecie, spójność) i gotowe. Po wydrukowaniu wystarczy tylko dociąć fotki według uznania zostawiając albo ucinając białą ramkę i możemy się cieszyć z efektu końcowego.

Szczerze mówiąc ciężko mi sobie wyobrazić albumowanie gdybym miała korzystać tylko ze standardowych rozmiarów arkuszy, np. 9x13 czy 10 x15 więc jeśli też macie z tym problem myślę, że ten sposób będzie idealny również i dla Was.

***

Podsumowując, przy rozważaniu kupna drukarki warto się zastanowić czy na pewno jest nam potrzebna i wziąć pod uwagę wszelakie koszty, które są z tym związane. Być może okaże się, że drukujecie tak znikome ilości, że drukarka nie jest Wam niezbędna. Na pewno jednak możliwości domowego fotolabu docenią leniuszki oraz osoby mocno zapracowane bądź też z ograniczonym dostępem do tego typu dóbr. Tak więc powodzenia w poszukiwaniu najlepszego rozwiązania dla Was!